Oprócz turystyki i historii interesuję się fotografią oraz rzeźbą w drewnie (miałem nawet kilka wystaw). Jako kustosz muzeum udzielam się społecznie i kulturalnie poprzez organizację wielu wydarzeń na wzgórzu św. Wojciecha: m.in. warsztatów plastycznych i rękodzieła, pleneru malarsko-rzeźbiarskiego (komisarz organizacyjny plenerów w Strzelnie 2007-15), koncertów, widowisk historycznych, jarmarków norbertańskich, wystaw i innych…

Od 15 lat (2006 r.) działam jako twórca ludowy rękodzieła – rzeźbię w drewnie, głównie płaskorzeźby o tematyce sakralnej i ludowej, oraz odkrywam tajniki pirografii (wypalanie obrazów na drewnie). W moim rękodziele widać wpływy zainspirowane z twórczości: Jerzego Białeckiego, Jana Harasimowicza, Tadeusza Wiśniewskiego i innych dawnych mistrzów.

Kiedy pierwszy raz z kawałka kory wystrugałem swoją pierwszą „rzeźbę” poczułem się bardzo dumny i szczęśliwy, urosły mi skrzydła. Myślałem, że kolejny krok pójdzie już z górki, ale niestety tak nie było. Znajomy dał mi drewno topolowe i brzozowe, wtedy na dłoniach pojawiły się pęcherze i zakrwawione palce. Ręce były obklejone plastrami, a na drugi dzień trudność sprawiało zamieszanie herbaty. Wtedy zrozumiałem, że do tego zajęcia potrzeba więcej pokory. Dzisiaj zupełnie inaczej podchodzę do rzeźbiarstwa, przywiązując się do tego co skrywało drewno w swoim wnętrzu. Szczególnie jesienią tęsknię za intymnym kontaktem z drewnem, aby wyczarować z niego coś, czego na pierwszy rzut oka zupełnie nie widać.

W zimowe dni wyciągam swój zestaw dłut i zamykam się w samotności w małym pomieszczeniu, gdzie tworzę i zapominam o całym świecie. Mam wrażenie, że rzeźby i drewno, które mnie otacza, daje mi poczucie wewnętrznego spokoju. Wykonując tematy sakralne odczuwam bliskość Boga i świętych, którzy czuwają by wizerunek nie był koślawy, pomaga mi w tym również modlitwa odmawiana w myślach. Podobno też drewnu lipowemu przypisuje się właściwości uspokajające. Wtedy nie lubię, gdy mi ktoś przeszkadza, czy dzwoni telefon, gdy ktoś zaburza mi błogą i jakże bezcenną ciszę. Skupiony i zaprzyjaźniony z powstającym dziełem, skrawam dłutami i ostrym nożem kolejne, cienkie warstwy drewna by dotrzeć do ostatecznego wizerunku. Rzeźbiarstwo i pirografia działają na mnie niesamowicie uspokajająco. Gdy już skończę, pod wpływem twórczej weny zastanawiam się jaki wizerunek będzie następny. Polecam każdemu taką terapię. Zapytacie zapewne, co moim zdaniem wyrzeźbiłem najpiękniejszego? Odpowiem: prawdziwe dzieło jest dopiero przede mną, ostatnio coraz częściej podejmuję się coraz trudniejszych wyzwań.

Oto kilka moich prac, niektóre są na sprzedaż, innych już nie ma, są np. u znajomych i rodziny, którym podarowałem w prezencie. Nie wszystkie można kupić, gdyż do niektórych za bardzo się przywiązałem, inne mają za dużą wartość ……… Jeśli którąś pracę, chciałbyś mieć w swojej kolekcji zapytaj na email, może akurat jest dostępna.

Płaskorzeźby oraz wypalane rękodzieło (zdjęcia) znajdziesz na moim profilu na fb lub klikając w link TUTAJ.